Wybrane nakrycia wyposażyliśmy w zwiewne szarfy, które można związać z tyłu w kokardę. Jeśli potrzebny Ci jest turban do spania, zwróć uwagę na gładkie modele bez zdobień. W naszym sklepie znajdziesz duży wybór damskich turbanów. Oferujemy kolorowe turbany do włosów. Turbany dla pacjentek w trakcie chemioterapii.
Mało kto o nich wie, ale w Łodzi i jej najbliższej okolicy mieszka kilkuset Hindusów. W Pabianicach ponad 100 biznesmenów prowadzi własne firmy. Są to głównie hurtownie tkanin. Ich klientami są najczęściej firmy handlujące w CH „Ptak” i w Lath może powiedzieć, że jest tym, który przecierał w naszym regionie hinduski szlak. Do Łodzi z Bombaju przyjechał już w 1998 roku, kiedy miał 21 lat. Włókiennicze tradycje w jego rodzinie są bardzo silne, prawie wszyscy wszyscy zajmowali się tekstyliami. - Tata ma sześciu braci i siostrę, wszyscy są związani z tekstyliami - śmieje się Amit. - Ale ja jako pierwszy i jedyny opuściłem Indie...Na taki krok zdecydował się właśnie przez tekstylia. Hindusi zaczęli badać polski rynek, nawiązywać kontakty z polskimi firmami. Chcieli tu sprzedawać surowce. Polacy z zainteresowaniem wysłuchiwali propozycji, ale zaraz stwierdzali, że Indie leżą za daleko od ich kraju, by współpraca była możliwa. - Jak będziecie mieli w Polsce firmę, to możemy porozmawiać - mówili Polacy, kończąc rozmowę z hinduskimi biznesmenamiAmit przyjechał więc do Polski i zaczął robić u nas interesy. Zbudował tu sieć dystrybutorów. W 2004 roku uznał, że trzeba założyć spółkę i bezpośrednio zająć się eksportem materiałów do Polski. Wtedy powstała spółka Sharda. Najpierw miała biuro w Łodzi. Potem kupił nieruchomość w Pabianicach. Dziś są tu biura i magazyny. A Sharda Europe jest największym partnerem handlowym między Indiami i Polską w branży tekstylnej. Ale współpracuje też z innymi krajami w Sprzedajemy półsurowce, które używane są potem do produkcji mundurów dla wojska, materaców, tapicerki do pociągów, autobusów - wyjaśnia Amit Lath. - Z naszych półsurowców produkuje się też bandaże. Znajdzie się je w 2800 polskich szpitali! Można powiedzieć, że w tych wszystkich gotowych już produktach 25 procent stanowią sprowadzane przez nas surowce. Amit często musi tłumaczyć, że jego firma nie jest kolejną, która sprzedaje w Polsce azjatyckie Wyjaśniam, że nasz cel jest inny - mówi Amit. - Bawełna przecież nie rośnie w Polsce. My dostarczamy więc surowiec. Firmy z tego produkują różne wyroby. Są to poważne spółki. Szokowała zima i puste ulice ŁodziAmit nie zapomni pierwszych tygodni w Polsce. Od początku mieszkał w Łodzi. Tak jest do dziś. Polubił to miasto, choć początki nie były takie Przyjechałem tu z Bombaju, który ma 22 milionów mieszkańców - opowiada Amit. -W Łodzi mieszka ponad 700 tysięcy ludzi. To był taki mały przeskok...Nie zapomni, jak bardzo się dziwił, że po godzinie 17, 18 ulice Łodzi pustoszały...- Głównie było to w październiku, listopadzie - wspomina. - Ruch był tylko na ulicy Piotrkowskiej. Nie zapomnę też zasypanych śniegiem ulic. W Bombaju zima to 18 stopni Celsjusza w nocy. Całe miasto żyje, ulice tętnią DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE...Na początku Amit mieszkał na Chojnach, a biuro miał na Bałutach. Po pół roku sam też przeprowadził się na Muszę jednak zaznaczyć, że od samego początku ludzie w Łodzi, w Polsce byli dla mnie bardzo mili - dodaje. - Gdy dowiedzieli się, że jestem z Indii, to chcieli we wszystkim pomagać. Zresztą tak jest do dziś. Bardzo dobrze czuję się w Łodzi. Od początku zacząłem się uczyć języka. Pomogli mi klienci. Zresztą dalej uczę się polskiego, bo to bardzo trudny język. Dużym wyzwaniem dla Amita, który jest wegetarianinem, było zorganizowanie sobie jedzenia. Ale poradził sobie i z tym problemem. - Nie jem mięsa, ale też ryb, owoców morza - tłumaczy. - W Polsce jadłem więc zupy, różne sałatki, pierogi, placki ziemniaczane. No i polskie jabłka, które bardzo mi smakują!Początkowo mieszkał tu sam. Jego ówczesna narzeczona, a teraz żona, studiowała w Australii. Kiedy skończyła studia i wróciła do rodzinnego Bombaju, mogli wziąć Ślub braliśmy w Bombaju, ale na wesele przyjechało 87 osób z Polski, których gościliśmy przez siedem dni - dodaje wesela nie można porównać do polskiego. U Amita bawiło się na nim 1700 osób i to jednorazowo! Cała impreza trwała tydzień. Był wieczór kawalerski, wieczór Bawili się na nim nasi znajomi, młodzi ludzie - wyjaśnia Amit. - Obowiązywały stroje w stylu filmów Bollywood, taka muzyka. Ale zrobiliśmy też duże przyjęcie dla starszych głównego przyjęcia, na tych „pobocznych”, bawiło się po 200-300 gości. Przez Dubaj do PolskiKartar Bhojwani w Polsce mieszka już 26 lat. Ma firmę w Warszawie i w Gospodarzu, między Rzgowem i Pabianicami. Twierdzi, że dla Hindusów nie ma nic dziwnego w tym, że na weselu bawi się tyle 700 gości na weselu to minimum- zapewnia Kartar. -Trzeba na nie zaprosić nie tylko rodzinę, ale sąsiadów, bliższych i dalszych znajomych. Wszystkich, którzy mieszkają w najbliższej okolicy. Nie powinno się nikogo pominąć. Taką mamy wie, co mówi, bo już ożenił starszego syna, który teraz zajmuje się hurtownią tkanin w Gospodarzu. On dalej mieszka w Warszawie, ale często przyjeżdża do firmy pod Pabianicami. Pozostał w stolicy, bo tam osiedlił się zaraz po przybyciu do naszego kraju. A do Polski trafił przez Dubaj. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich mieszkał pod koniec lat osiemdziesiątych. Z Dubaju kursował do Warszawy samolot. Zaczął robić interesy z Polakami. Wreszcie w 1990 roku zamieszkał w Warszawie. Otworzył hurtownię tkanin. Z czasem interes zaczął się Ja od początku w Polsce zamieszkałem z rodziną, przez to było mi łatwiej - zapewnia. - Zanim tu przyjechałem, już zacząłem się uczyć języka, od moich polskich Indii przez Dubaj do Rzgowa i Pabianic trafił też Kamal Gangwani. Mieszka tu razem z żoną i dwójką dzieci już ósmy W Polsce czuję się bardzo dobrze - mówi Kamal, który pochodzi z pustynnych rejonów Indii, z miasta Dżajpur, stolicy Radżastanu, które ma „tylko” dwa miliony podobnie jak Amit jest wegetarianinem. Nie je mięsa, ale też na przykład czosnku. Przyznaje, że nie próbował jeszcze polskiego DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE...- Byłem na weselu u mojego klienta, to jadłem tylko frytki - śmieje się. Takiego problemu nie ma Kamal. On je mięso. Bardzo smakują mu polskie walczyli o międzynarodową szkołęAmit po ślubie sprowadził do Łodzi żonę, dla której początki nie były Choć muszę przyznać, że to już nie była ta Łódź i ta Polska, jaką zastałem pod koniec lat dziewięćdziesiątych - przypomina Amit. -Wszystko poszło do przodu, miasta wygląda zupełnie i jego żona mają dwóch synów. Starszy, 10-letni urodził się w Bombaju, a młodszy 7-latek już w Łodzi. Obaj znakomicie mówią po polsku. Chodzą do międzynarodowej szkoły w Łodzi, która powstała właśnie dzięki działaniom Amita i jego żony. - Obcokrajowcy, którzy przyjeżdżają do Łodzi do pracy, na różne kontrakty, mają dzieci - opowiada. - Nie było jednak takiej międzynarodowej szkoły, do której mogliby posłać córki i synów. Takim przełomowym momentem było spotkanie ze znajomym z Indii. Planował otworzyć w Łodzi firmę. Ostatecznie jego firma powstała w Krakowie i dziś zatrudnia tam około tysiąca osób. Znajomy tłumaczył, że nie wybrał Łodzi, bo nie było tu szkoły, w której mogłyby się uczyć jego dzieci. Pomyślałem, że jeśli takie rzeczy decydują, że z Łodzi uciekają biznesmeni, to trzeba to wielu utrudnieniach międzynarodowa szkoła w Łodzi jednak powstała, opiekę nad nią sprawuje Uniwersytet Łódzki. W sprawę zaangażowała się także Łódzka Specjalna Strefa Ekonomiczna. Na początku chodziło do niej 13 dzieci. Dziś ma 75 uczniów z 19 We wszystkich tych międzynarodowych szkołach obowiązuje taki sam system nauczania - wyjaśnia Amit Tak więc, gdy po trzech czy czterech latach menedżer czy biznesmen wyjeżdża do innego kraju, to zmiana szkoły dla jego dziecka nie ma dla niego żadnego znaczenia. Lekcje odbywają się po angielsku. Dodatkowo dzieci mogą się uczyć hiszpańskiego, chińskiego, hindi, kucharz na etacieAmit Lath śmieje się, że dziś nie ma już problemów z jedzeniem. W domu ma hinduskiego kucharza i nianię do Prowadzimy otwarty dom, zapraszamy często na kolację naszych polskich przyjaciół - DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE...Kamal, Kartar i Amit wiele razy podkreślają, że w Polsce czują się jak w domu. Czują się lubiani, bo Hindusi są zawsze uśmiechnięci, spokojni, nie należą do konfliktowych ludzi. Jest klient, są lotyW naszym regionie działa ponad 150 hinduskich firm. Z tego ponad 100 ma swoje siedziby w okolicach Pabianic: w Ksawerowie, Woli Zaradzyńskiej, Gospodarzu. To, że wybrali te okolice, nie jest Blisko jest do Centrum Handlowego „Ptak” - wyjaśnia Amit Lath, który jest też wiceprezesem IPCCI, czyli Indo Polish Chamber of Commerce and Industry Poland. - Wielu klientów indyjskich firm ma właśnie w CH „Ptak” swoje stoiska. Poza tym dostarczają materiały do szwalni. Dzięki temu rozwija się gospodarka, przemysł ofertę dla hiduskich biznesmentów przygotował Łódzki Port Lotniczy im. Władysława Reymonta, który chce, by do swej ojczyzny latali z Łodzi, z przesiadką w Monachium. Amit Lath zachwala, że to świetny pomysł. Z Łodzi wylatuję o godzinie 7 rano, a o 23 jestem się już w Bombaju. - Poza tym lot z Łodzi jest tańszy niż z Warszawy - zapewnia Amit Lath. Na przykład za bilet w dwie strony z Łodzi do Bombaju, przez Monachium, zapłaci się mniej niż 2500 złotych. Święta nasze i wasze30 października przypada największe hinduskie święto. To Diwali, czyli Święto Światła, które można porównać do polskiego Nowego Roku. Tyle że według hinduskiej tradycji Święto Światła trwa aż pięć dni i symbolizuje zwycięstwo dobra nad się wtedy małe lampy olejne, Hindusi spotykają się wtedy w gronie rodziny, przyjaciół i znajomych. Obdarowują się Takie spotkania z okazji święta Diwali organizujemy w Warszawie, Pabianicach i Łodzi - mówi Amit Lath. - Bawimy się, tańczymy, zasiadamy do stołu, jemy, pijemy. Wybuchają zapewniają, że szanują także polskie święta. W Boże Narodzenie w ich domu pojawia się choinka, a dzieci dostają Amita, Kamala, Kartara Polska stała się drugim domem. Amit zapewnia, że tu już zostanie, tu ma firmę i nieruchomości. Nie zapomni jednak nigdy o swoich ukochanych Indiach.
Tutaj podane jest też, że byli to: Melkon – król Persów, Gaspar – król Hindusów i Balthasar – król Arabów. Powłóczyste szaty, korony na głowach lub turbany, to tylko tradycja ludzkich wyobrażeń.
Pieniądze Przez Indie podróżuje się bardzo przyjemnie, dlatego, że mobilność pozostawia portfel w dobrej kondycji nawet przy sporej aktywności. Przykładowo 3 pociągowe bilety kupiłem za 32 złote klasie sleeper i to bez żadnych studenckich zniżek. Podróżowałem w nocy, więc jeszcze oszczędziłem na obiad w małej, lokalnej knajpce to tymczasem jedynie 2 złote, a dokładka jest za kompletnie za darmo. Banany... och ten smak słodyczy, obcy naszym plastikowym, supermarketowym, żółtym bananom... W Indiach nawet ich czerwona odmiana jest tania jak barszcz - kilogram za jest też podejście samych Hindusów. O ile w Azji Południowo-Wschodniej pojęcie "fix price" nieobce było jedynie w kilku supermarketach większych miast, o tyle w Indiach jak coś kosztuje tyle ile mówią, to często zejść dalej z ceny nie można. Niestety nie dotyczy to oczywiście miejsc typowo turystycznych, z których pieniądze próbuję się ściągać w sposoby wyjątkowo nieeleganckie. (Na wpis o azjatyckich przekrętach także przyjdzie jeszcze pora) Umysł Ciekawość odmienności człowieka z dalekiego kraju nie jest cechą złą. Jest dla nas naturalna. Co prawda potrafi denerwować i przyprawiać o poczucie zamknięcia w ZOO, kiedy po raz tysięczny proszony jesteś o użyczenie wizerunku do zdjęcia, ale wyczuć da się wtedy jedynie dobre pierwszym przystankiem w Indiach był Maduraj, gdzie z rana po noclegu w hostelu pobiegłem do świątyni w Minakszi – przytłaczającego rozmachem, werwą i autentyzmem kompleksu hinduistycznego z wielowiekową tradycją i trzecią najwyższą w Indiach wieżą. Wewnątrz na jednej z uliczek zaczepiła mnie grupka nastolatków, z którą przyjemnie pogaworzyłem (czytaj: byłem oblewany przez wodospad pytań dochodzący z każdej strony).Zrobiliśmy kilkadziesiąt zdjęć, a flesze oślepiły mnie na kilka sekund, w czasie których na „do widzenia” podawano mi obie ręce i proszono o przyjęcie do znajomych na facebooku. Później rozeszliśmy się w swoje strony. Nie powiem, abym ni dostał wtedy swojego pierwszego pozytywnego kopa w Indiach! Szyja "Macie może ryż?" - pytam o godzinie 12 kuchcika stojącego nad ogromnym, gorącym blatem i ugniatającego ciasto na chapati. W odpowiedzi otrzymuję trwające kilka sekund kiwanie głową na to znaczy? Tak? Nie? Skończył się? Nie serwujemy ryżu? Hindus nie werbalizuje swojej odpowiedzi, więc trwam w pełnym napięcia oczekiwaniu podczas gdy on jakby nigdy nic odwraca ciasto na drugi bok i spuszcza wzrok. Z opresji ratuje mnie drugi kuchci wciskając w dłonie kartkę z poplamionym menu. Zamawiam rybę z z rzędem temu kto za pierwszy razem rozpozna co ten gest huśtania głową oznacza! A spotkać go można jak Indie długie i pewną kobietę jak w Koczi dojść do sławnych, chińskich sieci rybackich. Pani bez problemu wskazuje kierunek, a ja dla doprecyzowania pytam jak długo zajmie mi podróż: "5 minut, 10?". Odpowiedzi nie dostaję, tylko bujanie głową. Szedłem się po Jaipurze postanowiłem odświeżyć sobie widok dawno niewidzianego meczetu. Niestety spodnie w moim przypadku balansowały na granicy zasłaniania kolan, więc przed wejściem zapytałem wychodzącego muzułmanina czy nie problemu z moimi gołymi nogami. Zgadnijcie jak mi odpowiedział? Brzuch Indie są jedynym z odwiedzonych przeze mnie 11 azjatyckich krajów, gdzie bez straty dla walorów smakowych mógłbym być wegetarianinem. No może załapałaby się jeszcze Sri Lanka, ale to przecież „łza Indii”.Podstawą diety jest oczywiście ryż, któremu spowszednieć nie pozwalają niesamowicie pyszne dodatki – sosy curry. Warzywa (np. egzotyczne dla nas połączenie ziemniaka z kalafiorem) przyrządzone na ostro, cieplutka zupa – sambar, bogactwo pikli (np. z mango). Ryż starają się jednak zastępować wypieki na głębokim oleju, bądź gorących, żelaznych blatach – dosa, chapati czy Indii poświęcę zapewne osobny wpis, bo teraz jedynie liznąłem jej najpowszechniejsze oblicze, ale nie mogę pominąć faktu, że większość dań spożywana jest gołymi rękoma. Choć z boku wygląda to prozaicznie łatwo, to dopiero kiedy samodzielnie z ryżu i curry musimy uformować kulkę i dostarczyć ją w całości do ust, wyrastają przed naszym żołądkiem strome schody, a posiłek niesamowicie rozciąga się w jak przyznał w rozmowie ze mną Hinduski lekarz ichniejsza kuchnia do najzdrowszych nie należy. A to wszystko przez głęboki olej, niedostatek protein i spożywanie dużych ilości węglowodanów. Faktycznie, mięsa w kuchni ulicznej uświadczyć jest wybitnie trudno, a jeśli już jest to horrendalnie drogie. Jedno udko kurczaka może kosztować 3 razy tyle co samo rice&curry. Usta Ostatniego dnia w Delhi kupiłem bilet do kina. Oczywiście na film rodem z Bollywood. Raz, że chciałem zobaczyć jak na gagi reaguje widownia, a dwa, że innych filmów kino nie wyświetla. Mimo braku napisów nie rozczarowałem się. Główny bohater z nagim torsem - "uuuuu". Główny bohater całuje się z główną bohaterką (po 5 minutach od poznania) - "uuuuuu". Każdy żart to salwa śmiechu przetaczająca się przez publiczność, jaka udzieliła się także i mi, choć ni w ząb nie wiedziałem, czy śmiejemy się z bohatera, który właśnie kradnie pieniądze ze świątynie i w zwolnionym tempie ucieka przed kapłanami czy z jego alter ego, które w tym samym momencie "gra i trąbi" w teledysku. Wąsy „Kultura” zapuszczania wąsów w Indiach jest cały czas niesamowicie żywa, choć zanika powoli wśród najmłodszego pokolenia. Dla starszego była niesamowicie ważna, gdyż oznaczała transformację z chłopca w mężczyznę. Każdy chciał być bardziej męski, dorosły i od pierwszych oznak pojawiania się zarostu pielęgnował go ze szczególną pieczołowitością. Hinduskie dziewczyny, jakim miałem przyjemność towarzyszyć podczas przejazdu pociągiem zdradziły mi nawet, że pojęcie "kłującego zarostu" obce, wąsy dodać mogą mężczyźnie jeszcze więcej był także jednym z atrybutów systemu kastowego, który choć oficjalnie zniesiony i nie tak silny jak kiedyś, to wciąż jest łatwo wyczuwalny w społeczeństwie. Przed 2 wiekami wąsy były oznaką przynależności do wysokiej kasty i tylko jej członkowie mieli przywilej nie-golenia latach 30., kiedy dzięki ruchom takim jak Swadeshi wąsy zostały wyniesione do rangi narodowego symbolu. Wtedy to Mahatma Gandhi namawiał Hindusów, aby zaprzestali golenia się czym mieliby doprowadzić do zapaści import brytyjskich brzytw i golarek. (Trochę jak nasza akcja #jedzjabłka, ale w drugą stronę) Język Indie zostały podzielone na stany z uznaniem różnic lingwistycznych. I tak w malutkim Goa, które jest stanem, a nie miastem, ludzie posługiwać się będą innym dialektem niż w południowym Tamil Nadu czy północnym kilku miesiącach w Azji Południowo-Wschodniej prawdziwym balsamem dla moich uszu był dźwięk swojsko brzmiących języków indoeuropejskich, które nie atakowały mi bębenków z tak krzykliwą zajadłością na różnej maści targach i zaś o znajomość angielskiego chodzi, to wcale nie odbiega ona on innych azjatyckich krajów, a niestety zgodnie z rankingami Indie wyprzedzają nawet Chiny. Oczy Jesteś inny to ludzie będą się na ciebie gapili. U nas jest to może postrzegane z złym guście, ale w Indiach ciekawość drugiego człowieka jest kultura promuje bowiem indywidualistyczny model życia, oparty na konkurencyjności, byciu zajętym przez cały czas i staraniach powiększenia stanu posiadania. Dlatego zwiększone zainteresowanie może być postrzegane jako zawiść, bądź zazdrosne szukanie dziury w Indiach natomiast kultura skoncentrowana jest bardziej na rodzinie, gdzie każdy, każdego obserwuje z troską i… ciekawością oczywiście. Rodziny są przeogromne i starają się sobie pomagać. Za to człowiek, który w rodzinie przeskrobał jakąś poważną rzecz, bądź wystawił zaufanie krewnego na próbę ma już bardzo ciężkie ciekawość występowała u nas także na wsiach (sam z takiej, malutkiej pochodzę i wiem, że czasu przeszłego użyłem prawidłowo). W społecznościach rolniczych wszyscy się znali i w ciągu kilku sekund na wiejskim świeczniku wylądować mógł każdy. Ramiona W Varanasi przeżywałem swój kryzys. Zemsta Montezumy dosięgła mnie z Meksyku nawet w północnych Indiach. Połowę dnia przeleżałem w łóżku, a o północy miałem zbierać się na pociąg do granicy z Nepalem. Niestety wszystkie składy były tego dnia opóźnione. Mój miał przyjechać o 3, potem o 5, a w końcu o 9. Przez całą noc budziłem się co pół godziny, aby sprawdzić na stronie opóźnienie pociągu (widzicie jak nowocześnie!) i kiedy 9 miała być już na mur-beton wyruszyłem rikszą na dworzec. Niestety pociąg nie przyjeżdżał. Jedyny ratunek - okienkiem kłębił się tłum hinduskich rąk, nóg, głów i ramion. Wszyscy przepychali się przed okienkiem, aby tylko zapytać o swój pociąg. Walka bark, w bark o pierwszeństwo nie jest jak u nas postrzegana jako coś niekulturalnego, a jest normalnym elementem codzienności. Jak się nie pchasz to choćbyś stał i godzinę, do okienka nie zbliżysz się choćby na zasoby energii podładowane 20-minutową drzemką w dworcowej poczekalni na stalowych krzesełkach nie pozwalały niestety na stawienie odporu Hindusom. Byłem zbyt słaby i chory. Jak sobie poradziłem? Jeden z kolejkowiczów podszedł do mnie, zapytał o numer pociągu i powiedział, że sprawdzi za mnie. Jak miło!Później serdecznie mu podziękowałem i udałem się na kolejne 3 godziny snu do poczekalni. Niestety z tej ekspedycji nie mam żadnych zdjęć. Ręce Objeżdżam na rowerze Kodaikanal. To malowniczo położone, górskie miasteczko, którego nazwa w miejscowym dialekcie oznacza "dar lasu". Turyści, podróżnicy i zwykli mieszkańcy kierują tu swoje kroki, aby odetchnąć orzeźwiającym powietrzem, jakiego brakuje na miastem znajduje się szkoła, a obok niej wzgórze, gdzie przyciągnęły mnie krzyki. 30 Hindusów grało w autobusem przez Panaji, stolicę Goa i mijam międzynarodowe szkoły. Na ich doskonale przygotowanych i nawodnionych boiskach całe zastępy dzieciaków zagrywają się od rana do wieczora w przez Ghaty w Varanasi. Na ich schodach kilku Hindusów gra w krykieta. Przynieśli kij, piłkę i na zmianę sprawdzają kto nada jej większe przyspieszenie. Ups... piłka wpadła do Gangesu! Jeden z graczy w ubraniu rzuca się do rzeki, nurkuje i po kilku chwilach wychodzi z cały przemoczony, ale w rękach dzierży tenisową się przez slumsy Hyderabadu. Na wysypiskach śmieci obok krów, przesiadują również żebracy szukający, albo jedzenia, albo czegoś co mogliby jeszcze sprzedać. Kilka metrów od nich toczy się gra. Dzieciaki - niektóre jeszcze w pieluszkach, biegają za piłką i nie oddają jej póki starsi nie dadzą im szansy posiłkowania się z kijem przez kilka się po Delhi trafiam do kościoła. Choć jest niedziela to po południu świątynia jest zamknięta, mimo to jej dziedziniec tętni życiem. Zamienił się w boisko do to dla Hindusów coś więcej niż sport. Jest prawie jak religia, gdzie najlepsi sportowcy wynoszeni są do ragi bóstw, a mecze drużyny narodowej to czas, kiedy znaleźć gorące jedzenie na ulicy jest niezwykle trudno - wszyscy siedzą przed telewizorami! Na koniec Pierwsza część wpisu o Hindusach sprowokowała negatywny odzew części komentujących. Niektórzy pochopnie posądzali mnie nawet o rasizm, ksenofobię, europocentryzm i jeszcze inne negatywne cechy, od których staram się trzymać jak najdalej jak tylko jest to tekst był felietonem, który w sposób nieco humorystyczny (z naciskiem na nieco) miał wam przybliżyć niektóre z cech Hindusów, jakie włączyłem również do tekstu powyżej. Felieton, jak to felieton, przedstawia świat w świetle subiektywnym, a ja dodatkowo przyrzekłem sobie, że w relacjach z podróży nigdy nie założę różowych okularów (dlatego będziecie wiedzieli, że jeśli coś polecam, to warto tam się wybrać; jeśli czymś się zachwycam, to zachwycające jest w rzeczywistości).Treści, jakie znalazły się w pierwszym felietonie nie są bynajmniej wyssane z palca. Chciałbym dowiedzieć się ile osób krytykujących mnie w komentarzach miało przyjemność spędzenia w Indiach choć kilku dni i nie wybrało się na zorganizowaną wycieczkę? Bo zapewniam Was, że podróżując all inclusive każdy kraj wygląda jak wymuskany, bo za to wymuskanie tymczasem podróżowałem z plecakiem - z południa na północ Indii i odwiedziłem: "wiecznie żywy" Maduraj, zatopiony w mgle Kodaikanal, cieplutkie Kochi, katolickie Goa, starożytne Hampi, kolosalny Hyderabad, polski szpital dla trędowatych nieopodal Raipuru - Jevodaya, oczarowujące zaangażowaniem w praktyki religijne Varanasi, piękną Agrę, różowy Jaipur i na koniec nowoczesne Delhi. Indie są ogromnym subkontynentem - zróżnicowanym, ale skupionym w jednym państwie. Zachowania, obyczaje i tradycje, które podaję Wam wyżej nie są jedynie jego wycinkiem, a tendencją, którą zauważyłem w każdym miejscu. Doświadczyłem przekroju hinduskiego społeczeństwa od jego najbiedniejszych, do może nie najbogatszych, ale bardziej szanowanych kast. Widziałem zarówno odrażające, brudne i chamskie oblicze Indii, z którym kontrastowała twarz przepiękna, urocza, orzeźwiająca, tajemnicza i niepozwalająca oderwać wzroku.
Šátky, turbany a čepice Amoena jsou vyrobeny z prodyšných jemných materiálů příjemných na omak, jako je bambusová viskóza, Tencel® nebo bavlna. Dobře odvádí vlhkost od pokožky, jsou antibakteriální, antistatické a termoregulační. Ve srovnání s běžnými šátky, turbany a čepicemi pokrývají větší plochu hlavy
Jak to się stało, że w bollywoodzkiej produkcji zagra Toruń? Ekipa filmowców szukała atrakcyjnego europejskiego pleneru, mało znanego hinduskiej widowni. - Początkowo stawialiśmy na Kraków, ale miasto wystąpiło w wielu bollywoodzkich filmach i jest już ograne – jak mówi Wojciech Adamczyk z polskiej ekipy producenckiej, pod uwagę brany był Zamość, Bydgoszcz i właśnie Toruń – Wasze miasto okazał się najatrakcyjniejsze. Ekipie bardzo spodobała się toruńska starówka zbudowana z czerwonej cegły, dla Hindusów to absolutna egzotyka, a tego właśnie szukaliśmy. Polecamy: TOP 20 najlepszych filmów, które powstały w Toruniu
Posted on 2022-05-31. Wiele osób, które tracą włosy w wyniku leczenia onkologicznego decyduje się na noszenie chust, szali czy turbanów. Jest to najprostszy i najwygodniejszy sposób, aby ochronić głowę przed czynnikami zewnętrznymi. Chusty i turbany po chemioterapii mogą pomóc ukryć brak włosów, pozwolą utrzymać odpowiednią
Złota Świątynia jest sikhijska. A kim właściwie są owi sikhowie. Z tematu postu można się dowiedzieć, że najbardziej przyjaznymi mieszkańcami Indii, jakich spotkałem. Ale gdyby tak chcieć napisać skrótowo chociażby coś więcej… Sikhowie są bardzo uczciwi i często stawiani za wzór. Kierują się kilkoma zasadami, których przestrzeganie jest konieczne dla prawdziwego sikha. Przede wszystkim muszą nosić turbany oraz wypełniać 5 ka. Po kolei są to: 1. Kes – obowiązek noszenia długich włosów, których nigdy się nie obcina a symbolizują one siłę i witalność. Sikh może włosy pokazać tylko żonie (sąd zapewne turbany na głowach). 2. Kara –kara czyli stalowa bransoleta noszona na prawym nadgarstku. Odstrasza ona zło oraz przypomina o religii. 3. Kirpan – kirpanem nazywany jest noszony przez mężczyzn i kobiety sztylet lub miecz, symbolizuje siłę i godność. 4. kangka – kangka oznacza tyle co grzebień, który każdy sikh musi nosić. 5. kach – rodzaj krótkich spodenek. A streszczając najogólniej religię sikhów. Można powiedzieć, że jest to chyba najbardziej tolerancyjna religia w całych Indiach i nie tylko. Sikhowie uważają, że wszyscy ludzie są sobie równi (i stosują to w praktyce o czym za chwilę) oraz że każdy człowiek ma takie samo prawo do zbawienia (to że nie urodził się sikhiem nie jest jego winą). Od słowa oznaczającego pięć ka nazwę wziął cały region – Punjab. Sikhowie zaś chętnie przyjmują w swojej świątyni wszystkich ludzi i traktują ich tak samo, jak współwyznawców. Dla turysty zaś sikhowie mają ogromną zaletę, którą bardzo trudno spotkać w świecie – bardzo chętnie pozwalają się fotografować (co więcej wręcz do tego zachęcają, sami ,,pchają się’’ przed obiektyw aparatu często z całymi rodzinami). Poza tym są to ludzie otwarci ponad miarę, bardzo rozmowni, można odnieść wrażenie że prawie cały czas się uśmiechają oraz bardzo lubią żartować. O pomoc w Indiach można poprosić jedynie sikha, bądź mundurowego, inni z pewnością postarają się Was naciągnąć, zaproponować shopping, bądź wprowadzą w błąd. A to kilka moich zdjęć z sikhami (z tymi, którzy najbardziej utkwili mi w pamięci, którzy prosili, aby zwykłą pocztą przesłać kopię zdjęcia, lub którzy byli najbardziej wyraziści). Comments comments
Elastický a moderný turban s čelenkou na hlavu je vyrobený z bambusu 95% bambus, 5% elastan. Turban je elastický, vzdušný, s podšívkou a je vhodný na nosenie doma, vonku, alebo v prírode. Turban doporučujeme aj plešatým, onkologickým pacientom s chemoterapiou a ľuďom s kožnými chorobami, alopéciou. Turban chráni vašu hlavu proti vetru, slnku a chladu. […]
Satynowe turbany z jedwabiu Często nie zdajemy sobie sprawy z uszkodzeń mechanicznych, na które narażone są nasze włosy podczas snu przez nieświadome tarcie nimi o poduszkę. Bez odpowiedniego zabezpieczenia fryzury nocą, mimo odpowiedniej pielęgnacji, nierzadko nasze włosy są łamliwe, matowe, a ich końcówki rozdwojone. Właśnie wtedy na ratunek przychodzą nasze satynowe turbany z jedwabiu, które pełnić mogą dwie role: w nocy chronią nasze włosy, w dzień natomiast mogą stanowić eleganckie nakrycie głowy. Podobnie jak czepki, nasze satynowe turbany z jedwabiu wpływają na ograniczanie wypadania włosów, które w innym przypadku zostałyby przygniecione ciężarem naszego ciała, a następnie pozostawione na poduszce. Ponadto dzięki gładkiej strukturze satyny jedwabnej, włosy ślizgają się po powierzchni materiału, dzięki czemu się nie uszkadzają. Właściwości wygładzające domykają łuski włosów nadając im blask i jednocześnie poprawiając ich wygląd. Ponadto spanie w satynowym turbanie z jedwabiu przyczynia się do zachowania równowagi skóry głowy i pomaga utrzymać fryzurę w ryzach, dzięki czemu zaoszczędzamy czas rano. Nasze satynowe turbany z jedwabiu sprawiają, że włosy się nie plączą podczas snu, a dzięki regulacji unikamy problemu ze złym dopasowaniem produktu. Polecamy je szczególnie posiadaczkom włosów prostych, a także kręconych i falowanych o krótkiej długości.
Wielka Brytania: Hindusi zastępują Polaków. Mimo brexitu nie słabnie imigracja na Wyspy – ale tym razem spoza Europy. Aktualizacja: 04.12.2017 18:37 Publikacja: 03.12.2017 17:49. Były
Kolorowe stroje u kobiet, turbany na głowach u mężczyzn, ciemna karnacja. Hindusów jest wielu i zdecydowanie rzucają się w oczy. Polacy często wrzucają ich do jednego worka i nazywają niepochlebnie. Tymczasem pochodzą oni z kilku różnych krajów, wyznają różne religie, mówią w różnych językach. Przyjrzyjmy się, kim są. Hindusi? W języku polskim określenie "hindus" jest nieprecyzyjne. Wszystkich mieszkańców Indii nazywamy "hindusami", jak gdyby wszyscy byli wyznawcami hinduizmu. A nie są. Wśród nich znajdziemy sikhów, muzułmanów, buddystów. Anglicy mówią o nich "Indians", co jest bardziej poprawne. Nam jednak "Indianie" kojarzą się jednoznacznie z rdzenną ludnością Ameryki. Dla uniknięcia nieporozumień będę używać terminu "ludność indyjska". Przybysze z Półwyspu Indyjskiego to największa nie biała mniejszość etniczna w Londynie, licząca ok. 500 tysięcy osób, w całej Anglii jest ich ok. 2,4 miliona (2001 r.). Pochodzą oni głownie z Indii, Pakistanu, Bangladeszu, Sri Lanki, Nepalu i Malediwów. Wyznawcy hinduizmu w samym Londynie stanowią ok. 45% populacji indyjskiej. Poza nimi są również sikhowie z Pendżabu (ok. 20%), muzułmanie, chrześcijanie, parsowie z Gudźaratu i Mumbaju. Historia imigracji ludności indyjskiej do Anglii sięga XVII wieku, gdy zaczął rozwijać się szlak handlowy z Indii do Wielkiej Brytanii. Początkowo imigranci indyjscy pracowali głównie jako służący, marynarze i opiekunki do dzieci. Od XIX wieku zaczęła napływać ludność bardziej wykwalifikowana, studenci, biznesmeni. Imigranci indyjscy opanowali głównie przemysł tekstylny i manufakturę, obecnie można wśród nich spotkać nie tylko drobnych handlarzy i restauratorów, ale także lekarzy, farmaceutów oraz informatyków. Coraz więcej z nich robi karierę w filmach, muzyce, literaturze, telewizji. Wzrasta wśród nich liczba milionerów i miliarderów. Na liście najbogatszych Azjatów znajduje się 300 osób pochodzenia indyjskiego z Wielkiej Brytanii, 187 z nich mieszka w Londynie i okolicach. Co oznacza kropka na czole? Wśród ludności indyjskiej w Londynie przeważają hindusi. Często można zauważyć na ich czole kropkę, nazywaną "bindi", "tilaka", "kunkum" lub "sindur". W różnych częściach Indii oznacza ona coś innego. Na północy Indii jest oznaką kobiety zamężnej, a na południu młode kobiety, niekoniecznie mężatki, traktują ją jako ozdobę. U mężczyzn kropka ta nazywa się "tilak", noszą ją na czole mnisi w świątyniach oraz wierni podczas ważnych świąt religijnych. Punkt pomiędzy brwiami jest uznawany za centralne miejsce nerwowe człowieka, w którym skupiona jest jego siła. Koncentracja wzroku w tym miejscu podczas medytacji pomaga osiągnąć skupienie. Kto nosi turbany? Turbany noszą sikhowie. Chowają pod nimi długie włosy, gdyż religia zabrania im ścinania ich przez całe życie. Religię sikhów założył w XVI wieku Guru Nanak, powołując do życia bractwo nazywane Khalsa, walczące z nietolerancją i niesprawiedliwością. Jest to religia praktyczna, pełna nadziei i optymizmu. Sikhowie wierzą w jednego Boga, nie mają innych bożków, ani nie czczą idoli i świętych obrazów. Nie mają kleru, zarówno kobieta jak i mężczyzna może prowadzić posługę w świątyni - gurdwarze. Guru Nanak wprowadził pięć symboli, w których zawiera się tożsamość sikha. Są to: kacza (ang. kacha) - spodnie-szarawary kara - stalowa bransoleta kirpan - mały miecz kesz (ang. kesh) - długie, nie ścinane włosy, symbol mocy, noszone pod turbanem kanga (ang. kangha) - grzebień z kości słoniowej, obecnie częściej wielbłądziej. Twoja ocena: Już zagłosowałeś! Aktualna ocena: / 27 Najnowsze w czytelni› Waluty› Kurs NBP z dnia złEUR złUSD złCHF zł Wiadomości› Sport›
1NFUZX. 134 49 228 50 341 467 310 294 414
turbany na głowach hindusów